2017:
button stats bikestats.pl
2016:
button stats bikestats.pl
2015:
button stats bikestats.pl
2014:
button stats bikestats.pl
2013:
button stats bikestats.pl
2012:
button stats bikestats.pl
2011:
button stats bikestats.pl
2010:
button stats bikestats.pl

ARCHIWUM:
2020, Maj(1, 2)
2020, Kwiecień(7, 13)
2020, Marzec(2, 8)
2017, Marzec(17, 1)
2017, Luty(26, 1)
2017, Styczeń(29, 3)
2016, Grudzień(26, 0)
2016, Listopad(28, 0)
2016, Październik(20, 0)
2016, Wrzesień(29, 1)
2016, Sierpień(32, 4)
2016, Lipiec(25, 2)
2016, Czerwiec(27, 4)
2016, Maj(30, 4)
2016, Kwiecień(31, 5)
2016, Marzec(38, 1)
2016, Luty(31, 6)
2016, Styczeń(31, 2)
2015, Grudzień(32, 4)
2015, Listopad(24, 6)
2015, Październik(29, 5)
2015, Wrzesień(28, 2)
2015, Sierpień(31, 14)
2015, Lipiec(34, 10)
2015, Czerwiec(33, 18)
2015, Maj(37, 9)
2015, Kwiecień(37, 11)
2015, Marzec(35, 8)
2015, Luty(25, 0)
2015, Styczeń(28, 18)
2014, Grudzień(29, 8)
2014, Listopad(26, 0)
2014, Październik(34, 3)
2014, Wrzesień(36, 12)
2014, Sierpień(25, 14)
2014, Lipiec(31, 8)
2014, Czerwiec(27, 16)
2014, Maj(29, 16)
2014, Kwiecień(38, 28)
2014, Marzec(31, 10)
2014, Luty(27, 6)
2014, Styczeń(25, 20)
2013, Grudzień(23, 17)
2013, Listopad(19, 5)
2013, Październik(13, 14)
2013, Wrzesień(24, 17)
2013, Sierpień(20, 16)
2013, Lipiec(26, 8)
2013, Czerwiec(17, 10)
2013, Maj(24, 19)
2013, Kwiecień(15, 19)
2013, Marzec(10, 5)
2013, Luty(9, 7)
2013, Styczeń(7, 3)
2012, Grudzień(11, 6)
2012, Listopad(27, 11)
2012, Październik(8, 2)
2012, Wrzesień(15, 9)
2012, Sierpień(29, 14)
2012, Lipiec(22, 6)
2012, Czerwiec(15, 1)
2012, Maj(22, 20)
2012, Kwiecień(15, 7)
2012, Marzec(25, 14)
2012, Luty(12, 2)
2012, Styczeń(11, 12)
2011, Grudzień(5, 2)
2011, Listopad(6, 0)
2011, Październik(12, 4)
2011, Wrzesień(8, 2)
2011, Sierpień(9, 3)
2011, Lipiec(21, 21)
2011, Czerwiec(10, 8)
2011, Maj(13, 5)
2011, Kwiecień(11, 8)
2011, Marzec(13, 22)
2011, Luty(4, 10)
2011, Styczeń(7, 10)
2010, Listopad(3, 0)
2010, Październik(7, 1)
2010, Wrzesień(15, 0)
2010, Sierpień(9, 5)
2010, Lipiec(16, 1)
2010, Czerwiec(12, 4)
2010, Maj(12, 6)
2010, Kwiecień(11, 10)
2010, Marzec(8, 6)

MOJE ROWERY:


Rowerowe blogi na bikestats.pl


AKTUALNOŚCI:

5000 km w tym roku

Sobota, 30 lipca 2011

dystans: 48.75 km w terenie: 2.00 km
czas jazdy: 01:52 prędkość średnia: 26.12 km/h
przewyższenia: m spalone kalorie: kcal
średnie tętno: /min rower: kundel

Na lekko to nie jest jazda. Załadowałem więc do sakwy laptopa, jakieś ciuchy żeby sakwa nie była pusta i pojechałem do Zębowa. Pojeździliśmy z Woitsonem 2,5 godzinny trening przed poniedziałkowymi mistrzostwami Torunia par w kreski i wróciłem do domu przez Obrowo i Osiek.


| Komentuj | Komentarze(3)



Wyprawa po Polsce wschodniej #20 - dwie setki na koniec i home sweet home!

Niedziela, 24 lipca 2011

dystans: 200.90 km w terenie: 0.00 km
czas jazdy: 09:14 prędkość średnia: 21.76 km/h
przewyższenia: m spalone kalorie: kcal
średnie tętno: /min rower: kundel

W nocy nie padało. Było za to bardzo zimno. Nie ma co owijać w bawełnę - pomimo dwóch warstw zmarzłem konkretnie. Czas pomyśleć nad lepszym śpiworem.

Wyjazd około 9.30. Cel to Górzno leżące około 80 km od Torunia. W głowach od samego początku krąży myśl o trzaskaniu kilometrów do oporu, byle dojechać do domu.

Myśli te dość szybko poskramiam. Po wczorajszym dniu piekielnie bolą mnie achillesy. Toczę się bo toczę, ale cały czas walczę z bólem. Mimo tego średnia prędkość wynosi 21,2 km/h. Nie wiem co się dalej stało, ale ból nagle przeszedł a we mnie wstąpiły takie siły, że nie miałem już wątpliwości gdzie tej nocy będę spał.

Aż do Bartniczki w województwie Kujawsko - Pomorskim jechaliśmy drogami wojewódzkimi. Dobry asfalt, mały ruch, brak konieczności szukania drogi. Wszystko to spowodowało, że w Górznie byliśmy już około 16.30. Dalej pogoda postanowiła spłatać nam figla i resztę drogi pokonaliśmy w deszczu. Nie powstrzymało nas to jednak i w domu zameldowałem się około godziny 21.00



Podsumowując, pokonaliśmy 2135 km w 20 dni. Wynik ten z optymizmem pozwala patrzeć na przyszłość. Była to zdecydowanie wyprawa mojego życia, ale mam nadzieję, że już za rok się to zmieni!


ORIENTACYJNA MAPA CAŁEJ TRASY WYPRAWY


| Komentuj | Komentarze(4)



Wyprawa po Polsce wschodniej #19 - najcięższy dzień całej wyprawy

Sobota, 23 lipca 2011

dystans: 111.28 km w terenie: 0.00 km
czas jazdy: 05:28 prędkość średnia: 20.36 km/h
przewyższenia: m spalone kalorie: kcal
średnie tętno: /min rower: kundel

Prognozy na ten dzień były fatalne i niestety sprawdziły się niemal w 100% procentach. Nie pomogło nawet to, że Polssonowi w nocy śnił się Tomasz Zubilewicz [no, żeby to chociaż była Dorota Gardias...]. Było zimno, tylko około 14 stopni. Co gorsza co chwilę padał deszcz, a wiatr o sile 6-8 m/s wiał nam idealnie w twarz. A my mieliśmy w planach za 3 dni być w Toruniu. Ciężka sprawa - ale jak się później okazało - udało nam się to nawet zrobić w 2 dni ;-)

Do Mikołajek jechało się jeszcze całkiem przyzwoicie. Wiało nieco lżej i nie padało. Niestety czym dalej w las tym gorzej. Zatrzymywaliśmy się co kilka kilometrów by przeczekać największe ulewy.



Ostatecznie rozbiliśmy się w jakimś nowoczesnym ośrodku w Pasymiu. Mieli tam solarium, kryty basen, halę sportową, korty tenisowe a ze sceny na plaży sączyła się przepiękna muzyka disco polo. Do pełni szczęścia brakowało tylko ciepłej wody pod prysznicem. Zimna kąpiel nie była szczytem marzeniem po tak ciężkim dniu...

Obóz w Pasymiu © mietekgrden



| Komentuj | Komentarze(0)



Wyprawa po Polsce wschodniej #18 - grill pod Giżyckiem

Piątek, 22 lipca 2011

dystans: 73.38 km w terenie: 4.00 km
czas jazdy: 03:27 prędkość średnia: 21.27 km/h
przewyższenia: m spalone kalorie: kcal
średnie tętno: /min rower: kundel

Czekał nas raczej krótki i spokojny dzień, bo w planach była wizyta u mojego kolegi ze studiów - Humana. Mieszka on w Miłkach pod Giżyckiem, co oznaczało że do przejechania mieliśmy tylko 70 km. Udało nam się dzięki temu pobić rekord spania. Wstaliśmy dopiero o 8.20. Nie muszę chyba dodawać, że w nocy oczywiście padało.

Trasa do Miłek była dość prosta. Bardzo mile zaskoczył nas odcinek drogą wojewódzką z Ełku. Zero ruchu, piękny asfalt i bardzo dużo malutkich pagóreczków. Ciągle jechaliśmy góra - dół. Zdarzyła się nawet jedna mini serpentyna.



Na miejscu stawiliśmy się około 15.00. Human i jego mama zapewnili nam niesamowitą gościnę, momentami było nam aż głupio. Czekał na nas pyszny obiad, po południu wizyta w Giżycku, a wieczorem przepyszna karkówka z grilla. Jeszcze raz wielkie dzięki!

Namioty rozbiliśmy w ogrodzie, gdzie też przy piwie i karkówce spędziliśmy wspólnie wieczór © mietekgrden



| Komentuj | Komentarze(0)



Wyprawa po Polsce wschodniej #17 - skecamy na zachód

Czwartek, 21 lipca 2011

dystans: 120.27 km w terenie: 15.00 km
czas jazdy: 05:40 prędkość średnia: 21.22 km/h
przewyższenia: m spalone kalorie: kcal
średnie tętno: /min rower: kundel

W nocy tradycyjnie już lało. Rano odłączył się od nas Kasa. Stwierdził, że najlepiej dla niego będzie jak wcześnie rano wstanie i podjedzie pod granicę z Litwą. Nastepnęgo dnia zaś kawałek się po niej przejedzie i wróci do Suwałk na popołudniowy pociąg do Torunia.

W takiej sytuacji z Polssonem zrezygnowaliśmy z dalszej jazdy na Suwałki. W podjęciu tej decyzji pomógł nam mocny wiatr wiejący ze wschodu.

Na dobry początek udaliśmy się do Sokółki aby zakupić mapy i ustalić trasę przejazdu. Miejscowość tą opuściliśmy około godziny 11.00 i skierowaliśmy się drogą wojewódzką na Dąbrowę Białostocką. Odcinek ten liczący około 35 km przejechaliśmy błyskawicznie, bez żadnego postoju.

Dalszą drogę pokonaliśmy już bocznymi asfaltami. W międzyczasie zaczęło się chmurzyć. W pewnym momencie burza wisiała już nam na karku. Gnaliśmy co sił w nogach, ale powoli zaczynało kropić. W momencie gdy zaczęło lać jechaliśmy cały czas z prędkością powyżej 30km/h, szukając bezpiecznego schronienia. Ostatecznie schowaliśmy się na tarasie pustostanu. Chwilę później pojawił się niesamowicie mocny wiatr i gradobicie. Drzewa łamały się jak zapałki. Całość trwała zaledwie kilka minut.



Wcześniej przekroczyliśmy Kanał Augustowski.

Kanał Augustowski © mietekgrden


Śluza na Kanale Augustowskim © mietekgrden


Po dwóch nieudanych próbach znalezienia noclegu ostatecznie rozbiliśmy się na terenie ośrodka nad jeziorem Rajgrodzkim.

Obóz nad jeziorem Rajgrodzkim © mietekgrden


Ledwo co rozstawiliśmy namioty i zaczęło lać. Resztę wieczoru spędziliśmy więc w namiotach, pomalutku nie mogąc się już doczekać powrotu do domu.

Duży namiot zapewnia komfort w przyrządzaniu posiłków © mietekgrden



| Komentuj | Komentarze(1)



Wyprawa po Polsce wschodniej #16 - dwa meczety i tatarski szlak

Środa, 20 lipca 2011

dystans: 85.20 km w terenie: 25.00 km
czas jazdy: 04:20 prędkość średnia: 19.66 km/h
przewyższenia: m spalone kalorie: kcal
średnie tętno: /min rower: kundel

W nocy tradycyjnie już padało. Śniadanie jemy w pobliskim sklepie, a następnie ruszamy na kolejny gruntowy odcinek, liczący około 25 kilometrów. Znowu pełen był znaków drogowych i skrzyżowań. Brakowało tylko ograniczeń prędkości i sygnalizacji świetlnej. Po drodze przejeżdżamy przez kilka ładnych wiosek, a najpiękniejsza były chyba Świsłoczany. Cudowne drewniane domki, płotki i ludzie na ławeczkach przy drodze. Czas się tutaj dawno zatrzymał, ludzie żyją skromnie ale z uśmiechem na twarzy.



Po krótkim postoju na drugie śniadanie docieramy w końcu do gwoździa programu przewidzianego na ten dzień. Meczet i cmentarz muzułmański w Kruszynianach. Kupujemy bilet za 4 zł i zostajemy oprowadzeni przez miejscowego młodego Tatara. Opowiada niezwykle szybko, ale za to bardzo interesująco. W ciągu 20 minut dowiedziałem się więcej o islamie, niż przez całe dotychczasowe życie.

Meczet w Kruszynianach został zbudowany przez cieśli z Polski. Dali z siebie wszystko, meczet jednak nieco przypomina kościół. © mietekgrden


Wewnątrz meczet prezentuje się okazale © mietekgrden


Świete księgi zapisane są przetłumaczone na język polski, ale zapisane pismem arabskim © mietekgrden


Cmentarz muzułmański w Kruszynianach © mietekgrden


W Kruszynianach spędziliśmy około godzinę. Dalsza trasa wiodła przez Krynki. Jechało mi się świetnie, chłopaki mieli problem by mnie dogonić. Co ciekawe w regionie tym zbudowano wiele dróg za pieniądze z Unii Europejskiej. Jazda po nich to czysta przyjemność.

Około godziny 17.00 dojeżdżamy do wsi Bohoniki. Znajduje się tutaj kolejny meczet. Sporo mniejszy, za to nieco bardziej orientalny. Namioty stawiamy vis a vis świątyni, w muzułmańskim domu pielgrzyma.

Dom pielgrzyma w Bohonikach © mietekgrden


Nocleg w tym miejscu był dość specyficznym przeżyciem. Przebywały bowiem tutaj na kolonii dzieci tatarskie z różnych części kraju. Ich wiara nakazuje modlić się do Allaha 5 razy dziennie. Nie byłem więc zdziwiony, gdy w trakcie gdy ja gotowałem zupkę chińską, dziewczyny w chustach na głowie udawały się na wieczorną modlitwę.

Zasmakowaliśmy też tradycyjnej tatarskiej kuchni. Posiłek był bardzo smaczny, ale około czterokrotnie za mały żebym mógł powiedzieć, że się najadłem.

Nasz obóz, tuż obok meczetu © mietekgrden



| Komentuj | Komentarze(0)



Wyprawa po Polsce wschodniej #15 - uciekając przed komarami w Puszczy Białowieskiej

Wtorek, 19 lipca 2011

dystans: 89.50 km w terenie: 35.00 km
czas jazdy: 04:46 prędkość średnia: 18.78 km/h
przewyższenia: m spalone kalorie: kcal
średnie tętno: /min rower: kundel

Znowu lało, ale znowu w nocy. Jakoś od samego początku mieliśmy masę szczęścia co do pogody. Ulew przeszło co nie miara, ale wszystkie zawsze w nocy lub wieczorem.

Tego dnia główną atrakcją naszej wyprawy miał być przejazd przez Puszczę Białowieską. W związku z tym czekało nas sporo jazdy w terenie.



Jechało się bardzo dobrze, stan gruntówek był zadowalający. Przed samą osadą Topiło trafiliśmy na kilkukilometrowy ładny odcinek asfaltu.

Topiło - jeziorko na skraju Puszczy © mietekgrden


Zatrzymaliśmy się przy miejscowym sklepiku. Tam przyczepił się do nas całkiem sympatyczny "niedźwiedzio-pies", który nie chciał nas opuścić ani na krok.

Ubiję gada! © mietekgrden


Przez Puszczę Białowieską kierowaliśmy się ścieżkami rowerowymi. Oprócz krótkich zarośniętych odcinków, były one poprowadzone szerokimi, równymi traktami leśnymi. Niestety w samej Puszczy nie można się zatrzymywać. Nie chodzi bynajmniej o jakieś odgórne zakazy, a o hordy komarów atakujących każdego człowieka. O wszelkich szprejach na te stwory można zapomnieć. Są odporne na wszystko.

Szeroki, ładny trakt prowadzący przez Puszczę Białowieską © mietekgrden


A tu z kolei nieco węższy odcinek, z pokrzywami i innymi roślinami atakjącymi łydki © mietekgrden


Po około 18 kilometrach takiej jazdy dotarliśmy do krainy Żubra.

Kraina Żubra © mietekgrden


Chwilę pokręciliśmy się po Białowieży i ruszyliśmy w dalszą drogę. Znowu czekał na nas ładny odcinek terenowy, na którym spotykamy kilku sakwiarzy płci żeńskiej (sakwiarek?).

Rozbijamy się nad pięknym Zalewem Siemianowskim. Powstał tam gminny ośrodek. Spora plaża, ładna trawka, sklepy, korty tenisowe, boiska do siatkówki, stoły, stanowiska do grilla. Oprócz nas był tylko 1 namiot.

Nad Zalewem Siemianowskim © mietekgrden



| Komentuj | Komentarze(0)



Wyprawa po Polsce wschodniej #14 - niezwykły nocleg w Czeremsze

Poniedziałek, 18 lipca 2011

dystans: 76.97 km w terenie: 10.00 km
czas jazdy: 03:58 prędkość średnia: 19.40 km/h
przewyższenia: m spalone kalorie: kcal
średnie tętno: /min rower: kundel

Pierwszy raz od dwóch tygodni spaliśmy w łożku. Przyzwyczajenia robią jednak swoje i o 8.30 byliśmy już na nogach. Zjedliśmy pyszne śniadanie, wypiliśmy kawę oglądając TVN24, spakowaliśmy się a następnie pożegnaliśmy z Justyną i Yoshkiem i ruszyliśmy w dalszą drogę. Właściwie to jednak nie ruszyliśmy. Kasa zgubił bowiem swój licznik, wybraliśmy się więc do centrum aby mógł zakupić nowy. Razem z montażem zajęło mu to dobrą godzinę i ostatecznie Białą Podlaską opuściliśmy o 12.00



Pogoda znowu nam sprzyjała, wiaterek lekko wiał w plecy. Szybko dotarliśmy do Janowa Podlaskiego, gdzie obejrzeliśmy hodowlę słynnych koni arabskich. Następnie skierowaliśmy się w stronę Gnojna, aby przeprawić się promem przez Bug.

Prom na Bugu © mietekgrden


Prom nie posiada silnika. Zasilany jest siłą ludzkich mięśni. © mietekgrden


Zaraz po przeprawie wjechaliśmy w 10 kilometrowy leśny odcinek. Tuż za nim zostaliśmy zatrzymani i wylegitymowani przez Straż Graniczną.

Kontrola czy aby nie jesteśmy grożnymi bandziorami. Nie jesteśmy. © mietekgrden


Kilometr dalej naszym oczom ukazała się największa atrakcja tego dnia. Cerkiew na uroczysku w Tokarach. Wyjątkowo ładna i zgrabna.

Cerkiew na uroczysku w Tokarach © mietekgrden


Kolejnym naszym celem była Czeremcha. Po drodze przejeżdżaliśmy przez sporo małych, ładnych wioseczek pełnych drewnianych domków.

W Czeremsze rozbiliśmy namioty na terenie Gospodarstwa Rom - Tur. Był to chyba najciekawszy ze wszystkich noclegów. Pan Roman jest wielkim lokalnym patriotą. Wyposażył nas w sporą ilość różnych broszurek, z których większość wykonał sam. Wielką atrakcją jest jego ogród, gdzie rozbiliśmy namioty. Znajdują się tam domki na drzewie, altanki, wiatraki, różne gadżety, ciekawe tabliczki. Łatwo się w tym wszystkim pogubić. Pan Roman prowadzi także mini muzeum kolejnictwa.

Gadżety w ogrodzie Pana Romana © mietekgrden


Niezwykle sympatyczne tabliczki © mietekgrden


Największym skarbem Pana Romana jest pamiątkowa księga, do której wpisują się wszyscy jego goście. Jest to dobra lektura na długi wieczór, znajduje się w niej bowiem wiele ciekawych wpisów i rysunków. My także zostawiliśmy po sobie ślad.

Wpisuję się do księgi pamiątkowej pana Romana © mietekgrden


Księga pamiątkowa pana Romana © mietekgrden



| Komentuj | Komentarze(0)



Wyprawa po Polsce wschodniej #13 - rowerowe spotkania :)

Niedziela, 17 lipca 2011

dystans: 105.44 km w terenie: 0.00 km
czas jazdy: 04:43 prędkość średnia: 22.35 km/h
przewyższenia: m spalone kalorie: kcal
średnie tętno: /min rower: kundel

Dzień zapowiadał się pełen wrażeń. Czekał nas bowiem nocleg w Białej Podlaskiej u naszego znajomego - Yoshka. Mięliśmy się także spotkać z Emesem, który podróżuje z Przylądka Północnego w Norwegii na Przylądek Igielny w RPA. Do tego po drodze wypadało kilka ciekawych miejsc do zobaczenia.

Sprzyjała nam pogoda. Było ciepło, ale nie upalnie. Do tego wspomagał nas wiatr, który wiał w plecy.

Najpierw zawitaliśmy do Włodawy, gdzie zrobiliśmy małe zakupy i obejrzeliśmy miasto trzech kultur. Jest bardzo ładne.



Następny postój miał miejsce we wsi Hanna, gdzie znajduje się dawna cerkiew, obecnie kościół. Zajechaliśmy tam w trakcie mszy, a wierni zgromadzeni poza świątynią przestali zwracać uwagę na część sakralną.

Dawna cerkiew, obecnie kościół w Hannie. © mietekgrden


Przejeżdżaliśmy także przez miejscowość Sławatycze, w której znajduje się przejście graniczne z Białorusią. Stoją tutaj bardzo ładne drewniane domki ustawione wzdłuż ulicy.

Sławatycze © mietekgrden


Dłuższy postój miał miejsce w Jabłecznej, w Monasterze Św. Onufrego. Jest on bardzo ładny, zadbany, pięknie położony na poboczu. Co ciekawe, po raz kolejny spotkaliśmy tutaj grupę sakwiarzy z Kiekrza.

Monaster Św. Onufrego w Jabłecznej © mietekgrden


Monaster Św. Onufrego w Jabłecznej © mietekgrden


Monaster Św. Onufrego w Jabłecznej © mietekgrden


Przed odjazdem zostaliśmy zaczepieni przez dwie starsze panie. Były do tego stopnia zachwycone naszą wyprawą, że poczęstowały nas żelkami, melonami i winogronem. Kolejna wspaniała chwila, pełna serdeczności i ludzkiej życzliwości.

Czas nas gonił, a do Białej Podlaskiej mieliśmy jakieś 60 km. Sprężyliśmy się i zaczęliśmy ostro cisnąć. Do tego stopnia, że przez chwilę czułem się jak mój żużlowy idol - Andrzej Huszcza.

Andrzej Huszcza! © mietekgrden


Do Białej Podlaskiej zajechaliśmy około 16.30. Czekał na nas prysznic a także przepyszny obiad. Tego się nie spodziewaliśmy! Pogadaliśmy trochę z Emesem i towarzysząca mu na pewnym odcinku Kahą, a także obejrzeliśmy mecz Apatora w telewizji. W miłym towarzystwie czas szybko mija, Emes zaczął się szykować do wyjazdu.

Emes i Kaha szykują swoje rumaki do dalszej drogi © mietekgrden


Na koniec pożegnalne - rowerowe foto. Stoją od lewej: ttin, yoshko, kaha, polsson, kasa, ja, emes © mietekgrden


Był to świetny wieczór spędzony w bardzo miłym towarzystwie. Jeszcze raz wielkie dzięki!


| Komentuj | Komentarze(0)



Wyprawa po Polsce wschodniej #12 - obóz zagłady w Sobiborze

Sobota, 16 lipca 2011

dystans: 75.56 km w terenie: 2.00 km
czas jazdy: 03:36 prędkość średnia: 20.99 km/h
przewyższenia: m spalone kalorie: kcal
średnie tętno: /min rower: kundel

W nocy była ulewa i burza. Na tyle mocna, że Kasa w popłochu przestawiał namiot byleby tylko nie spać po drzewem. Wyjazd opóźnił się do godziny 10.00

W Dubience przy śniadaniu spotykamy kilkunastoosobową grupę sakwiarzy z Kiekrza. Ładnie ubrani, promujący Poznań. Także jechali ścianę wschodnią.

Początkowo droga dość nudna. Zatrzymaliśmy się dopiero we wsi Zbereże. Znajdują się tutaj obok siebie 2 pomniki o bardzo interesującej historii.

Edward Taraszkiewicz "Żelazny" był jednym z najbardziej nieugiętych przeciwników władzy ludowej na Lubelszczyźnie. Z tego względu był też jednym z najbardziej poszukiwanych przez UB żołnierzy podziemia. Brał udział w wielu akcjach, m.in. opanowaniu Komendy Powiatowej MO i rozbiciu PUBP we Włodawie oraz uwolnieniu około 100 więźniów, ataku na Radzyń Podlaski w noc sylwestrową 1946 r., oraz rozbiciu grupy operacyjnej MO, UB i KBW pod Uhninem. Wiosną 1948 r. utworzył oddział, który był postrachem dla władz. W czerwcu 1951 r. do walki z jego 30 osobowym oddziałem powstała specjalna grupa KBW, licząca cztery bataliony wojska. "Żelazny" zginął 06.10.1951 r. we wsi Zbereże w walce z funkcjonariuszami UB i żołnierzami KBW.
W 1974 r. w miejscu tej walki ustawiono pomnik upamiętniający śmierć porucznika UB i dwóch żołnierzy KBW "poległych w walce z grupą Żelaznego". W 1991 r. tuż obok stanęła kapliczka poświęcona pamięci komendanta Edwarda Taraszkiewicza i 66 żołnierzy obwodu włodawskiego WIN, poległych w walce z reżimem stalinowskim. Oba pomniki stoją obok siebie. W 2009 roku Edward Taraszkiewicz został odznaczony pośmiertnie Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.

Pomnik z 1974 r jest zarośnięty, zaniedbany, krzywy, wydaje się być porzucony.



Natomiast kapliczka z 1991 r. jest czysta, zadbana. Trawa jest świeżo wykoszona, rosną kwiaty, palą się znicze. Wszystko to tworzy niesamowity kontrast.

Pomnik grupy Żelaznego © mietekgrden


tabliczka upamiętniająca Żelaznego © mietekgrden


Po postoju ruszyliśmy w dalszą drogę. Naszym kolejnym celem był Sobibór - nazistowski obóz zagłady. Muzeum wywarło na mnie olbrzymie wrażenie. Niesamowicie proste, skromne a zarazem rzeczowe. Doskonale pokazuje koszmar wydarzeń z II Wojny Światowej.

Obóz zagłady w Sobiborze © mietekgrden


W środku muzeum wystawa podzielona jest na kilka sekcji. © mietekgrden


Obóz zagłady w Sobiborze. © mietekgrden


Aleja pamięci. Tą ścieżką do komór gazowych przeszło ok. 250 000 ludzi. © mietekgrden


Oprócz samego muzeum do dyspozycji zwiedzających oddane też były alejki z tabliczkami informującymi jakie obiekty znajdowały się na terenie obozu. © mietekgrden


Po zwiedzaniu ruszyliśmy w dalszą drogę. Jakieś 15 km dalej rozbiliśmy namioty nad jeziorem Białym pod Włodawą. Nie był to zbyt udany nocleg. Popularny ośrodek, hałas, brudne łazienki w stanie sprzed 30 lat. Wszystko to w cenie 16 zł od osoby.


| Komentuj | Komentarze(4)



stat4u