Pierwszy raz od dwóch tygodni spaliśmy w łożku. Przyzwyczajenia robią jednak swoje i o 8.30 byliśmy już na nogach. Zjedliśmy pyszne śniadanie, wypiliśmy kawę oglądając TVN24, spakowaliśmy się a następnie pożegnaliśmy z Justyną i Yoshkiem i ruszyliśmy w dalszą drogę. Właściwie to jednak nie ruszyliśmy. Kasa zgubił bowiem swój licznik, wybraliśmy się więc do centrum aby mógł zakupić nowy. Razem z montażem zajęło mu to dobrą godzinę i ostatecznie Białą Podlaską opuściliśmy o 12.00
Pogoda znowu nam sprzyjała, wiaterek lekko wiał w plecy. Szybko dotarliśmy do Janowa Podlaskiego, gdzie obejrzeliśmy hodowlę słynnych koni arabskich. Następnie skierowaliśmy się w stronę Gnojna, aby przeprawić się promem przez Bug.
Kolejnym naszym celem była Czeremcha. Po drodze przejeżdżaliśmy przez sporo małych, ładnych wioseczek pełnych drewnianych domków.
W Czeremsze rozbiliśmy namioty na terenie Gospodarstwa Rom - Tur. Był to chyba najciekawszy ze wszystkich noclegów. Pan Roman jest wielkim lokalnym patriotą. Wyposażył nas w sporą ilość różnych broszurek, z których większość wykonał sam. Wielką atrakcją jest jego ogród, gdzie rozbiliśmy namioty. Znajdują się tam domki na drzewie, altanki, wiatraki, różne gadżety, ciekawe tabliczki. Łatwo się w tym wszystkim pogubić. Pan Roman prowadzi także mini muzeum kolejnictwa.
Największym skarbem Pana Romana jest pamiątkowa księga, do której wpisują się wszyscy jego goście. Jest to dobra lektura na długi wieczór, znajduje się w niej bowiem wiele ciekawych wpisów i rysunków. My także zostawiliśmy po sobie ślad.