Wymyśliłem sobie traskę, tak aby sprawdzić się w jeździe na czas. Pętelki nie udało mi się stworzyć, bo przeszkadzają światła i drogi krajowe. Planowana trasa wyszła więc tak:
Wynik z licznika: 16,01 km, czas: 34:16, V avs: 28,0 Wynik ze sports trackera: 15,9 km, czas 34:22, V avs 27,7
Biorąc pod uwagę, że to rower nieszosowy to wynik przyzwoity, aczkolwiek jeszcze mocno go da się poprawić. Przy okazji wynik ten może mi służyć w przyszłości jako odzwierciedlenie formy w danym momencie.
Powrót już spokojny przez Rogówko, Lipniczki, Papowo.
prawie tydzień był rower u Janka, głównie dlatego że musiał sprowadzić maszynowe łożyska do piasty, które były zajechane. niestety po kilku przejechanych kilometrach stukanie wraca i jest na prawdę mocne. Dwa rodzaje: jeden podczas pedałowania, trochę skrzypiący, drugie to typowe pukanie podczas jazdy na luzie. Na moje to suport.
Jutro jadę ponownie do Janka, tylko tym razem zrobię wcześniej kilka km żeby na miejscu móc mu pokazać hałasy. Mogłem tak zrobić ostatnio.
jakiś menel kręcił się z łomem koło lokalu na mieście gdzie przebywałem. roweru by mi nie ukradł, bo to dziadowski mieszczuch warty 200 zł zapięty u-lockiem, a obok stały lepsze, no ale z podsiodłówki zabrał mi dętkę i licznik, który tam schowałem. strata niewielka bo licznik działał średnio, tj po każdym wciśnięciu guzika się restował [dlatego nie brałem go nigdy ze sobą, a chowałem do podsiodłówki]. no ale zawsze coś tam mi wskazywało prędkość i coś tam liczyło.
do Tczewa drogą krajową nr 91, dalej wioskami. na wjeździe do Gdańska miałem V avs 27,5 km/h, potem już tempo spacerowe. Poza tym nie ma zbytnio o czym gadać, żadnych zdjęć, a w głowie utkwił głównie widok przedniego koła ;-)
nie było też nudno, bo krajówka wbrew pozorom ma sporo hopek, zwłaszcza w pierwszej części. na 100 km uzbierało się 600 metrów przewyższenia - widać to na wykresie.
wszyscy się za mną oglądali bo słychać mnie na kilometr. w trakcie pedałowania suport rzęzi i trzeszczy, a w trakcie jazdy na luzie odzywa się stukający bębenek ;P