Z Perem i Kowalem przez las do Osieka. Tempo bardzo, bardzo, bardzo spokojne [co mnie dosyć mocno zmęczyło] bo chłopaki nie dysponują ani zaawansowaną formą rowerową ani też przyzwoitym sprzętem. Mimo to radzili sobie całkiem całkiem, zwłaszcza Pero, którego jedynym problemem wydawał się być słaby stan techniczny roweru. Z kolei Kowal na ostatnich kilometrach zdawał się być w stanie agonii :P
Sesja się skończyła, humor dopisuje, czas więc zabrać się za rowerowanie. Mieliśmy dziś jechać z Kasą do Płocka na piknik lotniczy. Kasa jednak o 7,20, na 40 minut przed planowaną zbiórką, odwołał wyjazd argumentując to deszczem. Nie do końca rozumiem powody tej decyzji, zwłaszcza że idąc spać doskonale wiedział, że rano ma lekko popadać. Spodziewał się rankiem upału? A ja miałem już przygotowany rower, zamontowałem bagażnik, sakwę, zrobiłem 8 kanapek, usmażyłem 3 kotleciki i przygotowałem kawę w termosie... Cały Kasa.
Nie chciało mi się samemu jechać [w jedną stronę to ponad 100 km], zwłaszcza że całe te samoloty niespecjalnie mnie interesowały. Położyłem się więc znowu do łóżka, z postanowieniem popołudniowego wypadu po okolicy.
Zgodnie z prognozami od 10.30 już nie padało, a szosy szybko wysuszył wiatr. Chwilę po obiedzie wyruszyłem przed siebie. Cel: pomnik ku czci ofiar epidemii cholery w Zębowie. Wioska ta leży około 18 km ode mnie, wybrałem więc nieco okrężną drogę ;-)
Skąd w ogóle pomysł na taki cel wycieczki? Z mapy okolic Torunia i Bydgoszczy, gdzie jest pozaznaczane wiele takich ciekawych rzeczy, na które człowiek normalnie nie zwraca uwagi. Koło tego pomnika przejeżdżałem dobre kilkanaście razy, ale pędząc 30km/h nie wydawał się niczym interesującym. Ot stoi sobie jakiś krzyż ;) Mapy rządzą! Nie to co jakieś tam "dżipiesy" :)
Co ciekawe, tuż obok znajduje się także inny ciekawy obiekt, a mianowicie pomnik przyrody - kem "Zielona Góra". Ciężko tylko go jakoś uchwycić na zdjęciu :)
Dalej wybrałem kierunek na Ciechocin przez Świętosław - nigdy tamtędy nie jechałem i chciałem zobaczyć w jakim stanie jest droga. Jechało się całkiem przyjemnie :)
krótkie kręcenie po okolicy. miało być więcej, ale dorobiłem się wyjątkowo paskudnego otarcia i jazda była mało komfortowa. skupiłem się głównie na poprawie ustawienia lemondki i siodełka, tak aby było wygodnie. foto: [jeszcze przed dokonaniem poprawek]
Podwieczorna przejażdżka z Cinkiem do Osieka i z powrotem. Po dwóch tygodniach siedzenia w domu, picia 5 kaw dziennie i pożerania wszystkiego co wygląda na jadalne ruszyłem się by trochę rozruszać zastygłe mięśnie. Tempo bardzo spokojne, tak ażeby nie zgubić gdzieś z tyłu Cinka, który to ostatnio zaczął całkiem sporo jeździć i to z przyzwoitym tempem :)
Rower spisuje się bardzo OK, tylko chłopakom nie do końca wyszła regulacja przedniej przerzutki bo 22 za Chiny ludowe nie chce wejść. W wolnej chwili będę musiał to doregulować.
korba alivio fc m411 łańcuch shimano hg50 wolnobieg shimano tz21
a teraz wieczorna kawka, druga kolacja i do nauki :P