chlodnawo i wietrznie, za to w lesie calkiem przyjemnie. roznica temperatury odczuwalna, nie wieje - mozna calkiem fajnie posmigac. oby tylko nie padalo to nie bedzie blota :)
do tego dosc wietrznie. Ale jak sie czlowiek dobrze ubierze to mozna spokojnie jechac. jedynie by sie przydalo wymyslec cos na glowe i kupic rekawiczki z dlugimi palcami ;)
krotka przejazdzka po okolicy - most w grobowcu, skarpa, rubinkowo 1.
Rano na dzialke. Tam caly dzien pracy nad oczkiem, kopania dolow, noszenia wiader i jezdzenia taczka. Jutro ryby po 4 miesiacach pobytu w kuchni wracaja do siebie. Powrot przez dzialki na Jozefa.
Wolne popoludnie, piekne slonce, cieplo i slaby wiatr. Nic wiec dziwnego, ze z Polem i Ryanem wybralismy sie na mala petelke. Ryan generalnie cala droge marudzil i narzekal, a ostatecznie przez niego skrocilismy trase o 10 km [jak sie potem okazalo zupelnie niepotrzebnie].
Mialem chwilke, byla dopiero 18.00, slonce mocno swiecilo w okna. Szybkie ubranie sie, wyciagniecie roweru i krotka petla by zdazyc wrocic przed zmierzchem.
Najpierw wymienilem tylna opone na nowa. Potem testy czy wszystko dziala jak powinno i wycieczka z Polem na Zamek. Miedzy Zamkiem a Leszczem, w wawozie zbudowano wspaniale stanowiska do grillowania i biesiadowania. Bajka.
najpierw do 'Janka' po pompke. potem przez Zlotorie, Nowa Wies do Lubicza, dalej do Brzozowki i powrot lasem do Zlotorii. Wietrznie, ale za to slonecznie i dosc cieplo.
swiecilo slonce, wyszedlem wiec na rower. slonce zaraz zaszlo i zebraly sie ciezkie chmury. wprawdzie przed ulewa schowalismy sie z Polssonem w Towimorze, ale i tak jak przestalo padac to po przejechaniu 1 km bylismy cali mokrzy i brudni.