Wczorajszy śnieg dawno jest już wspomnieniem a jezdnie wyschły, więc wyciągnąłem znowu szosę. Motywatorem była też chęć przetestowania skarpet neoprenowych, które wczoraj przyniósł listonosz. W bucie jest trochę ciasno, zwłaszcza prawym, ale problem zimnych stóp się rozwiązał. Nawet przez sekundę nie miałem problemu z pełnym komfortem. Rewelacja :)
Jazda bardzo spokojna, trochę czuję nogi po wczorajszym bieganiu i wcześniejszych treningach. Ten tydzień będzie bardziej lajtowy :)
Wraz z dzisiejszym treningiem licznik po lewej przekroczył 40076 km, czyli tyle ile wynosi długość równika. Objechanie Ziemii dookoła zajęło mi prawie 5 lat, więc szału nie ma, zwłaszcza że niektórym zajmuje to 10 miesięcy ;-) Ja jednak nigdy nie jeździłem dla cyferek, te przybywały same. Rozpoczynam drugie okrążenie, może uda się w 4 lata je zamknąć ;-)
Dzisiejszy trening ponownie na szosie - w necie widziałem, że pół Polski pod śniegiem, nawet we Włocławku biało. A tutaj nie padało, jest sucho, asfalty idealne wręcz na szosę. Zanim jednak ruszyłem wziąłem się za prowizoryczne ocieplenie butów. Pomimo smarowania stóp wazeliną, ciepłych wełnianych skarpet i ochraniaczy z cordury wczoraj stopy przemarzły mi solidnie. Ot urok butów spd, a moje są raczej dość przewiewne i z myślą na upały. W ruch poszła więc taśma, która zakleiła siateczkę wentylacyjną, do tego pod wkładkę wcisnąłem trochę folii aluminiowej. Do ideału brakuje, ale było już całkiem przyzwoicie.
Nie do końca wiem gdzie przebiega granica zimy, ale gdzieś na południowy wschód od Torunia. Obrałem więc kierunek zachodni, a ku temu najlepiej nadaje się leśna szosa prowadząca do Gniewkowa. Trasa do miejsca pamięci i z powrotem.