W nocy tradycyjnie już lało. Rano odłączył się od nas Kasa. Stwierdził, że najlepiej dla niego będzie jak wcześnie rano wstanie i podjedzie pod granicę z Litwą. Nastepnęgo dnia zaś kawałek się po niej przejedzie i wróci do Suwałk na popołudniowy pociąg do Torunia.
W takiej sytuacji z Polssonem zrezygnowaliśmy z dalszej jazdy na Suwałki. W podjęciu tej decyzji pomógł nam mocny wiatr wiejący ze wschodu.
Na dobry początek udaliśmy się do Sokółki aby zakupić mapy i ustalić trasę przejazdu. Miejscowość tą opuściliśmy około godziny 11.00 i skierowaliśmy się drogą wojewódzką na Dąbrowę Białostocką. Odcinek ten liczący około 35 km przejechaliśmy błyskawicznie, bez żadnego postoju.
Dalszą drogę pokonaliśmy już bocznymi asfaltami. W międzyczasie zaczęło się chmurzyć. W pewnym momencie burza wisiała już nam na karku. Gnaliśmy co sił w nogach, ale powoli zaczynało kropić. W momencie gdy zaczęło lać jechaliśmy cały czas z prędkością powyżej 30km/h, szukając bezpiecznego schronienia. Ostatecznie schowaliśmy się na tarasie pustostanu. Chwilę później pojawił się niesamowicie mocny wiatr i gradobicie. Drzewa łamały się jak zapałki. Całość trwała zaledwie kilka minut.