Bo auta są przereklamowane, a już na pewno zupełnie zbędne przeciętnemu człowiekowi. Swego czasu przewiozłem rowerem zestaw ciemni fotograficznej, więc co za problem przewieźć kwitnącego Clematisa :)
Będę teraz nabijał kilometry, wydłużyłem bowiem dojazd z 6,4 do 10 km! Ha, drżyjcie bsy, bo w statystykach będę gnał do przodu. Przewyższenie też urosło, z 13 metrów jakie pokonywałem dotychczas do niebotycznych 76 metrów. czyli prawie 600% normy :)
Ktoś zapyta czy nie jest nudne podjeżdżać w kółko pod jedną i tą samą górkę. Jest na pewno monotonne. Ale jeszcze bardziej nudne jest jeżdżenie po płaskim, zwłaszcza ciągle po tych samych drogach. Wyszło 27 podjazdów w Brzezinku i 8 w Lubiczu. Trochę mam przesyt tych lokalnych asfaltów, a jeździć trzeba. Stąd trochę więcej terenu, albo właśnie takie udziwnienia, w sobotę zaś debiutuję w rajdzie na orientację.
Wyszedł typowy trening cierpliwości, zwłaszcza że w Brzezinku podjazdy pokonywałem pod wiatr. Gdzieś po kilku podjazdach wpada się w rytm i wszystko idzie automatycznie, zwłaszcza gdy muzyka na słuchawkach umila jazdę. Nawet nie wiem kiedy wyszło te 67 km :P Profil wysokościowy wygląda zabawnie :) To tylko 1000 metrów, na GMRDP będzie ponad 14 000, trzeba nogi przyzwyczajać :)
Przy okazji zakończyłem pierwsze półrocze 2015 roku z wynikiem ponad 6000 km! :)
Wspólna przejażdżka z Kasą. W Brzezinku nowy asfalt. Nareszcie, bo była tam tragedia i wielkie dziury, a teraz można śmiało tam podjeżdżać, zjeżdżać, etc :)