Do 16 w pracy. Do 18 przed telewizorem - śledziłem Tour de France. Przed 22 byłem już w domu, po przejechaniu 100 km. Lubię to w szosie. Postojów wyszły 3 minuty - 2 x siku + światła. Sprawdza się system rowerowego marszobiegu, postoje są ograniczone. Do tego dobra średnia prędkość, niskie tętno, super sprawnie wyszło.
Ostatni sprawdzian formy za tydzień na dystansie 400 km w Maratonie Turystycznym w Kórniku. Potem już tylko przygotowania, bo za niecały miesiąc 1100 km i 15 000 metrów przewyższenia - http://ridewithgps.com/routes/7222548 w Górach Maratonu Rowerowego Dookoła Polski. Nie mogę doczekać się tej rzezi :)
Dawno nie byłem na treningu z chłopakami z Amatorskiej Grupy Kolarskiej Włochate Giry. Dziś się nadarzyła okazja i wspólnie udaliśmy się na trening w składzie Wojtek, Harcerz, Przemek, ja. Tempo jak to z Włochatymi, mocne, pomimo jazdy pod wiatr prędkości nie schodziły poniżej 35 km/h. Od razu wiedziałem, że zostanę zgubiony, jak zwykle zresztą, pytanie tylko kiedy. Długo stawiałem opór, trochę oszczędzałem się na zmianach, ale ostatecznie za Bierzgłowem mi odjechali. Potem gdy wjechaliśmy na DDR na mnie zaczekali, ale podczas pogawędki z Przemkiem i spotkanym po drodze drugim Przemkiem Wojtek z Harcerzem odjechali do przodu. Przemek zaproponował kasowanie ucieczki, na co przystałem, ale szybko zabił mnie prędkościami powyżej 40 km/h. Po jednej krótkiej zmianie na wjeździe do Torunia odpadłem definitywnie. Pulsometr wskazał HRmax 195 ;-)
Sama wspólna jazda z Włochatymi: 45,3 km, czas 1:26, średnia 32,0 km/h.