Oj jak dawno mnie na Kujawach nie było. Sytuacja trochę się poprawiła: w grudniu otwarto most w Toruniu, który powoduje że nie muszę przebijać się przez miasto, a np droga do Ciechocinka skróciła mi się z 30 do 20 km. Do tego otwarto autostradę A1, więc dawna krajowa jedynka znacznie opustoszała.
Do Wołuszewa tniemy krajówką, tam odbijamy na boczną drogę. W Ciechocinku krótki postój, nie było mnie tam 2 lata i miasteczko przez ten czas trochę się zmieniło, mniej w tym wszystkim komuny, więcej ładnego ośrodka wypoczynkowego.
A jak Ciechocinek, to wiadomo, Maxi Kaaz!
Z
Ciechocinka kierujemy się do Raciążka aby zobaczyć ruiny zamku. A jak
zamek to wiadomo, podjazd. Pierwszy raz jechałem, bardzo przyjemnie.
Oczywiście to tylko zmarszczka, może ze 40 metrów w pionie, ale super
asfalt, mini serpentynka, nachylenie trzyma, miło się podjeżdża.
Ruiny
zamku też bardzo ładne, a do tego przyjemny widok na Dolinę Wisły,
widać było nawet Rubinkowo. Zamek gotycki, XIII wiek, gościł tu nawet
Władek Jagięłło. Zdjęcie z netu:
Potem drogami bocznymi jedziemy kawałek na południe. Postój na stacji, gdzie Kasa z powodu rewelacji żołądkowych odbija na Toruń. Dalej jadę sam, przyspieszam, w ciągu godziny robię ponad 30 km pomimo kiepskich asfaltów. Zdobywam nawet dwie gminy - to dowód jak bardzo nie po drodze mi było zawsze w te okolice. Gminy Waganiec i Bądkowo na koncie. Tym samym stan powiększył się do 620.
Jakoś ani święta Bożego Narodzenia, ani tymbardziej Wielkanocne do mnie nie przemawiają. Zwłaszcza Wielkanoc - po cholerę siedzieć w kuchni, przy stole, przed telewizorem, zapindalać z żarciem do kościoła, jak za oknem wiosna pierwszego sortu?
A dziś pogoda rewelacja, 23 stopnie ciepła, wreszcie na krótko, wreszcie się spociłem, wreszcie mogłem pizgnąć się w trawę w lesie.
Trasa zaplanowana opłotkami, dużo bocznych, nie najlepszych asfaltów. Trenować jednak trzeba w trudnych warunkach żeby potem były lepsze efekty ;-) Do 50 km sporo walki z wiatrem, który wiał w okolicach 6-7 m/s i dosyć konkretnie spowalniał. Po nawrocie za to na dobrych nawierzchniach rower sam jechał.
Od wyjścia do powrotu czas 4 h i 45 minut. Bez specjalnego napinania łydy, z fajrantem w trawie. To chyba lubię w szosie najbardziej, dużo dnia zostaje na inne rzeczy.
Stacje: 12 stacji to zdecydowanie mało jak na Toruń. Wystarczy powiedzieć, że na blokowisku gdzie mieszka 60 tysięcy ludzi są raptem dwie stacje. Po osiedlu więc za bardzo się pojeździć nie da. Ja mam o tyle korzystnie, że mam 100 metrów do jednej stacji, więc mogę pojechać do centrum, na dworzec pkp, na pks, na umk. Większość osób z Rubinkowa jednak z roweru nie skorzysta wcale. Podobnie z innych dzielnic (Jakubskie, Mokre, Bydgoskie, Wrzosy, Chełmińskie, Podgórz, Rudak)
Na dobrą sprawę żeby rower stał się realną alternatywą to przydałoby się jeszcze lekko licząc minimum 15-20 stacji.
Ceny: Bardzo zachęcające. Pierwsze 20 minut za darmo. Od 20 do 60 minut 1 zł. Dalej nie ma co podawać, bo trudno żeby przez miasto wielkości Torunia jechać dłużej niż godzinę. Bilet na autobus/tramwaj kosztuje 2,80 zł, więc rachunek ekonomiczny jest prosty ;-)
Wypożyczenie roweru: Najpierw trzeba zarejestrować się na stronie i wpłacić opłatę początkową 20 zł. Kwota ta jest potem do wykorzystania. Strona dość prosta, na minus brak szyfrowania. No i logo, bardzo nieszczęśliwe, mi się kojarzy z ORMO ;-)
Samo wypożyczenie proste. Podchodzę do maszyny i wklepuję swój numer, PIN i nr roweru który wybieram. W słońcu ekran jest trochę mniej widoczny no i ekran dotykowy trochę muli, ale nie ma jakiejś tragedii. Brakuje z całą pewnością możliwości wypożyczenia poprzez zbliżenie karty z czipem.
Rower: Wizualnie brzydki. Jakość? Przyzwoita, spodziewałem się że będzie gorzej. Opony continental model bodaj city, z gładkim bieżnikiem i wkładką antyprzebiciową. Trochę za mało powietrza, ale rower jedzie dość lekko. Piasta trzybiegowa nexusa, chodzi w miarę przyzwoicie, manetki gripshifty. Ogólnie chwyciłem rower, podwyższyłem siodełko [ale osoby powyżej 190 cm będą miały je za nisko] i ruszyłem i było całkiem wygodnie. Rower toczy się nieźle, lampki zasilane z dynama w piaście świecą, choć przednia jest lekko zasłonięta przez koszyk. Po oddaniu do bazy dostałem SMS potwierdzający wraz z informacją o stanie konta.
Ogólnie więc wrażenia nie najgorsze, czas pokaże na ile rower się przyjmie. Ja na pewno będę korzystał jadąc na miasto na piwko, czy na dworzec pkp/pks udając się w podróż.