Z Torunia wyjeżdżam standardowo na Jedwabno. Oznaki braku formy wychodzą szybko, kiedy to zatyka mnie podjeździe pod Jedwabno zrobionym na pełnym gazie. No nic, jak się 4 miesiące wpieprza i pije browary na pełnym gazie, to potem gazu na rower może zabraknąć ;-) Ale i tak mam wrażenie, że czym dłużej jechałem tym jakby organizm przyzwyczajał się do roboty.
Anteny też mają swoje humory:
Okolice Torunia może i są nudne, płaskie, mało atrakcyjne na rower. Ale w jednym jesteśmy mistrzami Polski, albo przynajmniej w ścisłej czołówce. W zabytkach, a konkretnie gotyku. I nawet nie chodzi o sam Toruń, widać to po małych wioskach. Bo u nas każda szanująca się wioska musi mieć jakiś konkret i to gotycki. Najczęściej kościół. Są takie wioski co mają jeszcze zamek, to wtedy jest full szacun na dzielni. Kiedyś jakiś proboszcz się wychylił, że u niego jest barok, to go cała reszta wyśmiała. Gotyk to podstawa!
Przykładowo przejeżdżałem przez wieś Rogowo. 300 luda, 2 sklepy i remiza. No i kościół z przełomu XIII i XIV. Proboszcz też ma full szacun w środowisku, bo ma jeszcze niezłe dodatkowe wyposażenie. Chrzcielnice, oczywiście gotycką z XIV wieku i trochę szpeju, już trochę z niższej półki bo z baroku. Tu się mógł bardziej postarać. A tak ta buda wygląda z zewnątrz:
Nie wiem czy to ten gotyk sprawił, że niebiosa się ulitowały i front ostatni nas ominął. W efekcie śniegu się już kończy, leży go trochę w rowach, w lesie, ale kilka dni i dowody zbrodni znikną bezpowrotnie. Nareszcie!
Toruń to też Kopernik, a jak Kopernik to gwiazdy, niebo i inne tego typu tematy. Ja tam gwiazdy czasem po kilku piwach widzę, ale fachowcy używają radioteleskopów we wsi Piwnice. Ten mały to trochę żenada, zaledwie 15 metrów średnicy, ale drugi to już klasa światowa, a dokładnie europejska, bo w tej części Starego Kontynentu większego nie ma - 32 metry średnicy.
Na koniec zajeżdżam na Barbarkę, do osady leśnej. Tu jeszcze błoto, trochę śniegu, to i pomimo słonecznej soboty ludzi jeszcze za wielu nie ma. Ale zapewne za 2-3 tygodnie będzie tu relaksowało się sporo torunian. Póki co przyszło mi w samotności łapać trochę słońca przy zielonej herbacie z opuncją i ojcowymi rogalikami.
Przy okazji odkryłem jakieś dziwne funkcje w aparacie, np rybie oko. tak mnie niby widzi ryba, szału nie ma. u ryb wielkich szans nie mam [tych horoskopowych], ciekawe jakie powodzenia ma di caprio wśród ryb :P
Też byłem w tych piwnicznych okolicach wczoraj, ale nieco później. Fajna wycieczka, muszę kiedyś bliżej tych teleskopów podjechać albo i na zwiedzanie się załapać.
Mnie podobnej długości próba czeka jutro. Zmieniłem (mam nadzieję, że tym razem ostatecznie) opony zimowe na letnie, przy okazji łańcuch, klocki hamulcowe i jutro rano sprawdzę, jak to wszystko działa na suchych kaszubskich szosach. W końcu pokazałeś swe prawdziwe oblicze. ;)