Dalej wjechaliśmy na drogę krajową prowadzącą do przejścia granicznego w Zosinie. Piękna, szeroka i do tego pusta szosa. Nic dziwnego, że prędkość na liczniku rzadko schodzi poniżej 25 km/h. Po drodze zatrzymujemy się jeszcze na Orlenie na pranie i drugie śniadanie.
Wkrótce docieramy do Zosina. Jest to najdalej na wschód wysunięty koniec Polski. Krótka wizyta na przejściu granicznym i kierujemy się na północ.
Wjeżdżamy na drogę wojewódzką biegnącą wzdłuż Bugu, tzw. nadbużankę. Stan fatalny. Dziura na dziurze, jedziemy bardzo wolnym tempem. Dojeżdżamy do Horodła - miejsca zawarcia unii polsko - litewskiej. Fakt ten upamiętnia mały kopczyk.
Ostatecznie rozbijamy się pod Dubienką, gdzie pod koniec XVIII wieku rozegrała się wielka bitwa polsko - rosyjska. Namioty stawiamy na wielkim trawniku, dawnym polu namiotowym tuż nad rzeczką. Wieczór spędzamy grając w bilarda w pobliskim barze.