Kwadrans po siodmej ekipa w skladzie Kasa, Polsson, Olo wyruszyla spod pomnika Mikolaja Kopernika w swoja najwieksza rowerowa przygode. Przygotowania trwaly kilka dni, rowery zostaly obladowane okolo 15 kilogramowym bagazem. Naszym pierwszym celem byl Skorzecin - popularny osrodek wypoczynkowy w Wielkopolsce.
Poczatek byl bardzo sprawny. Pogoda dopisywala - bylo cieplo, slonecznie i bezwietrznie. Bez wiekszych przeszkod pokonywalismy znane nam okolice Inowroclawia a pierwszy wiekszy postoj mial miejsce w Pakosci, po przejechaniu 60 km. Obiad jedlismy w restauracji "Jozefina" w Mogilnie. Po drodze mijalismy krajobrazy do zludzenia przypominajace windowsowskie tapety.
Po przerwie obiadowej ruszylismy w dalsza droge. Przekroczylismy krajowke i wjechalismy na tereny wojewodztwa wielkopolskiego. Bylo coraz gorecej. Nie robilo to jednak na nas wrazenia, gdyz bylismy przekonani ze za jakies 20 km dobijemy do celu. Jak sie potem okazalo - nie po raz pierwszy nasze wstepne wyliczenia okazaly sie byc mocno niedoszacowane.
Jeden z postojow wypadl nam w Miatach. Ta nieznana dotad nam wioska, stala sie za przyczyna sklepu "u Żanety" powodem do długich dyskusji na temat rzekomej urody tytułowej właścicielki. Ostatecznie strony sporu pozostały przy swoich zdaniach, z lekką przewagą głosów przemawiających za brakiem specjalnych walorów pani Żanety. Nie mniej jednak, jeżeli ktos bylby kiedys w okolicach Miat - warto wstapic do ww. sklepu i zapoznac sie z zywym modelem idealu kobiety wg Kasy.
Ostatecznie zrobilismy dosc spore kolo i zamiast planowych 110, wyszlo 130 km. Po drodze minelismy rozlewnie Sobieskiego. W Skorzecinie zameldowalismy sie okolo 17.45. Rozstawienie namiotow, rozpakowanie, kapiel w jeziorze i pizza w "zrodelku" pochlonela nasz czas az do godziny 22, kiedy to polozylismy sie spac. Za sprawa sasiadow i ich upodoban muzycznych proby te byly bezskuteczne przez okolo 2-3 godziny.