Stefan doczekał się nowej sztycy. Stara była pordzewiała, krzywa, przez co nie mogłem jej ustawić na dobrej wysokości. Do tego jarzemko całe zardzewiałe, masakra. Miałem wprawdzie nic nie inwestować w ten rower z założenia, ale chyba nie ma rady :P Wydałem 26 zł, tym samym biorąc pod uwagę za ile go kupiłem to wartość roweru wzrosła o jakieś 10% :D
Myślę jeszcze nad innymi drobnymi wydatkami: szybkozamykacze kół, obejma sztycy i jakieś najtańsze hamulce szosowe. Wszystko to mniej lub bardziej działa, ale nie wiem jak jeszcze długo. Wszystko to jednak pewnie wyjdzie ze 100 zł, a to już trochę dużo jak na Stefana :P
W dalszej perspektywie przydałaby się wymiana korby na cokolwiek badziewnego ale z mniejszą ilością zębów. Teraz używam tylko mniejszej tarczy, która i tak jest za duża. Większa jest absolutnie zbędna, więc nawet nie mam linki dociągniętej do przerzutki :P W praktyce jeżdżę więc tylko na 3 przełożeniach, ale na jakichkolwiek podjazdach jest już ciężko. Tyle że to staroć, więc pewnie suport nie jest na kwadrat, a jeszcze na klin, skąd tu do tego brać części i kto mi to zrobi? Do tego dochodzą opony - jeszcze trochę dadzą radę, ale tylko trochę.
I tu pojawia się pytanie czy nie lepiej kupić po prostu kolejny rower za 200 zł zamiast się bawić w remonty. Będzie trzeba to wszystko rozważyć :P
No taki sprzęt zaczyna ssać kieseń... kilka takich robiłem w serwisie. Zaczynasz robić jedno a potem okazuje się, że połowa wymaga wymiany... Może zrób z niego Singla? Wstaw najtańszą korbę na 1 blat ( taka do składaka albo coś w ten deszeń) zalóż łańcuch na najbardziej odpowiadającym ci biegu i starczy. Opony? Hmm o ile nie pękają to napompuj dobrze i wio:D