W planach było pojeździć sobie różnymi Dolinami Parku i pojechać po Magdę do pracy. Niestety na dziesiątym kilometrze plany się skończyły, ale o tym za chwilę.
Najpierw zgodnie z planem, trochę asfaltu, a potem bardzo ładna szutrówka, pod górę, potem fajny zjazd.
Niestety sielanka trwało krótko, nagle coś pierdykło. Myślałem, że może gałąź się zaplątała i urwała mi hak przerzutki, a tu po prostu jakiś kamyk się zaplątał w tylnym błotniku i trochę go rozerwał. Podziurawił przy tym oponę, ale ta miała i tak już 20 tyś. km, więc była w dość przeciętnej kondycji. Przy zmianie dętki zauważyłem też pękniętą obręcz. Na ile to kwestia tego zdarzenia nie wiem, ja mam swoje podejrzenia związane ze zbyt mocnym naciągnięciem szprych półtora tygodnia wcześniej. Zostawiłem wtedy rower u Janka bo stukała piasta i bębenek, a oni szukali stuków w szprychach i je naciągnęli. Na moje za mocno, ale nie będę tam teraz jeździł i się wykłócał. Ot profilaktycznie przestanę tam zaglądać. W ogóle nie lubię roweru nikomu zostawiać, najlepiej jest wszystko robić samemu. W razie co pretensje można mieć tylko do siebie, a przy tym się czegoś człowiek nauczy. Tylko niestety najpierw trzeba trochę wydać na warsztat.
Dętkę wymieniłem, zabezpieczyłem dziurę w oponie łatką do opon, którą woziłem ze sobą 3 lata [wreszcie się przydała :P] i wróciłem do domu rezygnując z dalszej trasy. Tam zostałem skarcony wymownym spojrzeniem przez Małego :P
miała 14 tysięcy kilometrów, w tym kilka tysięcy z sakwami, była w Alpach i nie było absolutnie żadnych problemów. Jedne mocne dokręcanie i 9 dni później ściana wyrwana - dla mnie to dość jasno wskazuje na przyczynę.
Ile kaemów miała ta obręcz? Sam kupiłem komplet kół na Alexrims DH19 i przez różne wpisy obsesyjnie ją oglądam. Na razie po 3kkm bez problemów, lecz chciałbym 10 razy tyle przejechać:) 1976jazz - 18:21 środa, 11 września 2013 | linkuj