Wycieczka wymyślona tylko i wyłącznie w celu zrobienia jak największej ilości podjazdów w okolicy płaskiego Torunia. Efekt przerósł wszelkie oczekiwania, cała czwórka pobiła swoje rekordy prędkości :P
Zaczynamy spokojnym tempem z wiatrem w plecy a postój po 35 km wypada w Golubiu Dobrzyniu na rynku.
Kolejne kilometry mają być esencją wyjazdu. Wszystko za sprawą rzeczki Ruziec, która choć ma z metr szerokości tworzy bardzo ładną dolinę. Do tego dochodzą pofałdowania Drumlinów Zbójeńskich. W rezultacie trochę wspinania jest ;-)
Odwiedzamy też miejsce gdzie Paula kilka miesięcy temu wywinęła orła i w efekcie wylądowała w szpitalu :P A potem realizacja planu, czyli kolejne przekraczanie rzeki Ruziec i ciągłe podjazdy. W sumie rzekę przekroczyliśmy 7 razy.
Znaleźliśmy też stary most, który jeszcze się trzyma a na nim jest spiętrzenie wody. W przeszłości mógł tutaj być młyn.
Rekordy prędkości padły na krótkim, ale szybkim zjeździe. Sprzymierzeńcem był super asfalt i wiatr wiejący w plecy. Za pierwszym razem osiągnęliśmy po 68 km/h, ale w ogóle nie nastawialiśmy się na rekordy. Za to kolejnym razem, nastawionym typowo na prędkości udało się przekroczyć 70. Chłopaki mieli chyba 72, ja 75,3 km/h. Tyle to nie udało mi się zrobić rok temu w Alpach ;-)
a oto zdjęcie początku zjazdu, podejście pierwsze:
Powrót do Torunia już mniej atrakcyjny, nudny i pod wiatr ;P #